wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 6


Wiecie jak to jest stracić trzy osoby za jednym zamachem? Ja wiem, mija dopiero drugi dzień odkąd straciłam przyjaciółkę, siostrę i chłopaka. Tylko, że przyjaciółkę w sensie dosłownym. Straszny jest widok jej matki, która płacze, że nie powinna pozwalać Harriet tutaj razem z nami puszczać. Najlepiej w tym momencie odnosi się do mnie jej brat, który jedyny mnie rozumie i przy mnie jest, no oprócz chłopaków z One Direction, którzy są w każdej wolnej chwili. Jest dopiero 13, a ja mam dość tego dnia. Zaraz mamy iść na obiad do Nando’s. Nie mam ochoty jeść. Niall mało co je, nigdy nie widziałam żeby odmawiał jedzenia, a teraz coś mu dam, to dziękuje. Co z Alice? Nawet nie wiem, bo  nie mam ochoty z nią pogadać. Marcin wprowadził się do hotelu i się pocieszają razem. Nie wiem jak opisać uczucie jakie żywię do nich. Nienawiść, nie to raczej nie, to może żal, bo kiedyś pewnie mi to przejdzie. W Nando’s Lou próbował rozładować atmosferę, ale mu coś nie wychodziło. Już od dwóch dni nie ujrzał moich białych ząbków. Kiedy zamawialiśmy Niall powiedział, że nie chce nic do jedzenia. Martwię się o niego, bo on naprawdę się stacza. Z resztą ja też, ale muszę żyć ona by chciała żeby było normalnie. Kiedy wróciliśmy do domu Niall poleciał na górę do pokoju Harriet.
Z- Blair może chcesz się przejść po parku?- zaproponował, chciałam już odpowiedzieć, ale Lou zaczął.
L- Teraz nie jest jej potrzebny spacer i pochmurna pogoda Londyńska tylko..- coś jeszcze mówił, ale nie słuchałam, bo bardzo mi się spodobał pomysł Zayn’a. Strasznie go polubiłam, on jest mi najbliższy z całej piątki.
B- Sorry Lou, ale z chęcią się przejdę, a Wy ogarnijcie jakoś Niall’a. Zayn ja tylko się przebiorę i możemy iść.- on tylko pokazał mi swoje piękne uzębienie. Poszłam na górę i założyłam to.  Nie minęło nawet siedem minut i byłam na dole. To dziwne, ale zastałam tylko Zayn’a, pewnie reszta już jest u Niall’a.
Z- Gotowa?
B- Raczej czy Ty jesteś gotowy słuchać mojej rozpaczy?
Z-Rozpaczy nie, ale śmiech jestem gotowy usłyszeć.- oj Maliku co Ty kombinujesz? Zaśmiałam się sama do siebie.- widzisz już się śmiejesz. Twój uśmiech jest tak śliczny, a tak mało go widzę.
B- Ty byś się tyle uśmiechał? Straciłam przyjaciółkę przy okazji siostrę i chłopaka. Zayn to nie jest takie cudowne życie jak Wy macie! Wy kiwniecie palcem i już macie wszystko. Ja może mam kasę, ale nie mam wszystkiego, rodziców widzę raz na miesiąc no czasem się zdarzy, że częściej. Od dwóch dni nie mam bliskiej osoby, której mogę powiedzieć wszystko, bo jej tu nie ma.- i rozpłakałam się. Łzy pokrył całe moje policzki.- Lou miał rację ten spacer nie ma sensu- i zaczęłam się kierować w stronę domu. Zresztą my nawet nie wyszliśmy z domu. Już nie myślę. Poszłam na górę, tam ujrzałam chłopaków pod pokojem w którym zapewne był.
B- Ja z nim pogadam.
H- Ty,nie…- zdekoncentrowany Hazza jąkał się.
B- Lou miał rację spacer to zły pomysł. Idźcie na dół. Poróbcie… Hmm pograjcie na, a ja nie ma Xbox tooo  , sama nie wiem. Po prostu zróbcie to na co macie ochotę.-posłusznie zeszli na dół. Zapukałam do Niallera.- Niall  nie ma sensu siedzenie samemu. Powinieneś pobyć z kimś. Mogę?- usłyszałam tylko ciche ‘wejdź’. Jest w totalnej rozsypce. Położyłam się koło niego i mocno w niego wtuliłam. Biło od niego takie ciepło. Chwilę tak leżeliśmy i kiedy  spojrzałam się w górę na jego niebieskie tęczówki zaczęłam się rozpływać, nigdy nie przyglądałam się im, są takie piękne. Leżeliśmy nadal w ciszy. Potrzebowałam z jednej strony takiej ciszy, ale właśnie kimś, a nie samotnie.
N- Blair ja za nią tęsknię. Nie umiem sobie wyobrazić dnia bez jej uśmiechu, a najgorsze jest to, że jutro mamy koncert i nie umiem się tym cieszyć. Nie będę mógł udawać, że jest wszystko dobrze.
B- Rozumiem.
N- Nie, nie rozumiesz, -zaczął krzyczeć- bo w ostatnich chwilach jej życia powiedziałaś , że nienawidzisz ją  za to… Blair ja przepraszam nie powinienem.- łzy naszły mi do oczu, dziwię się że jeszcze mam je, bo ostatnio całe dni praktycznie płacze.
B- Wreszcie ktoś odważył  mi powiedzieć to prosto w oczy. Niall! Ja nienawidzę się, że powiedziałam jej to wszystko. Nie mogę spać, bo gdy zasypiam to mam przed oczami moje ostatni słowa do niej.
N- B. musimy się wspierać.- przytulił ponownie mnie i znów poczułam jego ciepło. Spojrzałam ponownie w jego oczy i za to co zrobiłam znów się nienawidzę. Pocałowałam go, brakowało mi bliskości jakiegoś mężczyzny, ale czy Niall był tym odpowiednim? Poczułam, że mu też się podoba, z resztą z tego co wiem to dobrze całuję. Jego ręce powędrowały pod bluzkę. Blair! Musisz się powstrzymać, ale on jest taki boski.
_____________________________________________________________________________________
I jest 6 rozdział. Przepraszam, że taki krótki, ale chciałam coś dodać. Może niedługo pojawi się następny. Choć zaczyna się szkoła i będe miała mniej czasu, bo idę do nowej itd. Bardzo dziękuję za wszystkie wejścia i te trzy komentarze, dzięki którym byłam szczęśliwsza. Tak pomyślałam, że skoro jest tyle wejść to możecie też coś napisać nawet krótkiego. Jeden warunek żebym dodała następny to 7 komentarzy:D
Tak w ogóle strasznie się cieszę, że już w sobotę usłyszymy nową piosenkę 1D:*
Powodzenia w szkole i do następnego<3 

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 5


*Alice*

Przeciągłam się. Jak uwielbiam to robić  wiecie, że przeciąganie to 10% orgazmu. Blair by powiedziała, że ja tylko o jednym, ale to jest udowodnione naukowo. Ta moja mądrość. Posiedzę sobie jeszcze w łóżku. Ostatnio za dużo robiłam żeby teraz wcześnie wstawać. Po pół godziny wylegiwania się mój brzuszek zapragnął jedzenia, no muszę przyznać, że ostatnio mniej jem niż zawsze. Zeszłam na dół i to co ujrzałam w kuchni, raczej ta osoba wywołała przerażenie.
A-Marcin?- miałam głupią minę jakbym ujrzała ducha.
M- Nie coś Ty ja jestem tylko duchem. Ty głupku przecież to ja.- uśmiechnął się nieziemsko i przytulił mnie. Po co tu przyjechał? Żeby mi tylko truć życie? Przecież już mam dużo problemów związanych z Harrym, a co dopiero Marcin. Gdy się od siebie odsunęliśmy i spojrzałam się mu w oczy nie mogłam się oprzeć. Pocałowałam go, tak ja Alice Cooper właśnie całuje Marcina. To jest piękne. Jakie on ma usta, ale oczywiście ktoś musiał nam przerwać. W drzwiach stała zszokowana Harriet.
H- Co Wy robicie? Oszalałaś Alice? A Ty Marcin?- krzyczała- Ciekawe co powiecie gdy B. się dowie.
A- Nawet nie próbuj powiedzieć!
H- Nie będziesz mi mówiła co mam robić.
A- Właśnie, że będę! Pamiętasz co robiłaś jeszcze nie dawno?- jak zawsze mam na nią haka.
H- Nie odważysz się powiedzieć!- biedna Harriet teraz nie ma wyjścia. Musi trzymać język za zębami.
M- Albo będziesz trzymać tajemnicę albo Ciebie wydamy.- wtedy mnie przytulił i pocałował. Nie wierzę, że mu się podobam.
H- I tak się wyda!- wyszła i trzasnęła drzwiami.
Jeszcze chwilę posiedzieliśmy w kuchni okazując sobie najróżniejsze czułości dopóki nie przyjechała moja siostrzyczka. Jakby nie mogła trochę później.
M- Tak jakby niczego nie było. Wieczorem odwiedzę Cię w pokoju- dał mi soczystego całusa.
Wyszłam z kuchni razem z moim ukochanym. Blair była zaskoczona jego widokiem.-Cześć kotek-pocałował ją tak bez uczucia.

*Blair*

Byłam zdziwiona przyjazdem Marcina. Miał przyjechać za parę dni, ale i tak się cieszę, że jest przy mnie. Musze mu tyle pokazać i oczywiście spędzić z nim dużo czasu żeby się nim nacieszyć. Jak dawno nie czułam jego ust na swoich.
H- Bo zaraz się porzygam.- o co jej chodzi?
B- Już tak nie rzygaj, bo ja nie chcę wiedzieć co Ty z nim robisz skoro o sobie prawie nic nie wiecie.- przewróciła tylko oczami i wyszła. Alice na szczęście poszła w jej ślady. Ja mogłam zająć się swoim chłopakiem. Tak za nim tęskniłam, że jest to nie do opisania. Wzięłam go do swojego pokoju. Chyba spodobała mu się moja ściana ze zdjęciami różnych ludzi. No właśnie nie wspomniałam, że uwielbiam robić zdjęcia ludziom, ale mam na to mało czasu. Najwięcej zdjęć było moich i Marcina.
M- Cóż za gustowny pokój- zaśmiał się. Tak jakby coś miał do tego. Zawsze mu się mój gust podobał.- Pójdę zobaczyć pokój Alice i Harriet, zaraz wrócę.
Wyszedł z pokoju. Jakoś chyba nie miał ochoty ze mną siedzieć. Wrócił dopiero po 30 minutach. Co on tam tyle robił? Dobra nie wnikam, może się kłócił z Harriet, bo dzisiaj miała jakiś dziwny humor. Niby ta sama Harriet, ale jednak inna. Postanowiliśmy się przejść do parku. Dawno tak nie spacerowaliśmy. Dużo mu opowiadałam o moich studiach, o wywiadzie i rozmowie z Zaynem. Marcin był trochę jakby nieobecny.
B- O czym tak myślisz? A może o kim?
M-Niczym.- odpowiedział ze zdenerwowaniem i pociągnął mnie mocniej za rękę w stronę domu.- wracajmy już, bo jestem zmęczony. Mało ostatnio śpię i muszę trochę wcześniej pójść spać.
B- Myślałam, że…- nie dał mi nawet dokończyć.
M- Nie obchodzi mnie co myślałaś! Ja wracam do domu, co ty zrobisz Twoja sprawa! Możesz iść sobie na jakiś wywiad czy na te Twoje durne studia!
B- Marcin o co Ci chodzi?!- zapytałam trochę podirytowana.
M- Zamknij się!
nigdy się tak nie zachowywał wobec mnie. Poczułam, że łzy mi spływają po policzkach. Wróciłam z nim do domu i od razu poszłam w kierunku swojego pokoju. Po drodze natknęłam się na Harriet.
H- Blair co się stało? Chodzi o…
B- Nawet nie mów jego imienia i teraz chcę pobyć sama.
Zamknęłam się i rzuciłam na łóżko i jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Chyba zasnęłam, bo obudził mnie dźwięk sms-a. Był on od Niall’a. „ Chcę zrobić niespodziankę Harriet tylko, że potrzebuję Twojej pomocy. Błagam Cię:*” Bardzo polubiłam Niall’a więc od razu mu odpisałam, że z chęcią. Miał naprawdę wspaniały pomysł. Ja musiałam tylko na trzy godziny wyciągnąć Harriet. Z chęcią zrobię coś z nią, bo dawno nie spędzałyśmy tylko we dwie czasu. Może jakieś zakupy albo Spa. Hmm… Muszę pomyśleć. Lepsze Spa. Trochę odprężenia mi się przyda i jej pewnie też. Po chyba trzech godzinach wyszłam z pokoju. Od razu udałam się do pokoju Harriet.
B- Cześć Ty mój zakochańcu! Może małe Spa dzisiaj? Tylko Ty i ja.- uśmiechnęłam się do niej.
H- Widzę, że humorek lepszy. Jeśli chcesz to mogę iść. Tylko napiszę Niall’owi, że nie będę gadać przez. No właśnie na ile idziemy?
B- Ty mu nawet o takich rzeczach gadasz?
H- No co? A Ty z Marcinem nie?- ona naprawdę jest w nim zakochana, bo zawsze się z takich lasek śmiała. Zaśmiałam się i ją przytuliłam. Po trzydziestu minutach wyszłyśmy do jednego z lepszych Spa. Obsługa była bardzo miła, pierwsze co nam zrobiono to masaż pleców, później jeszcze jakieś rzeczy robili, której nazwy nie umiem nawet wymówić. Tak mi brakowało tego. Dawno nie spędzałam z Harriet tyle czasu, zawsze to ona była i jest mi najbliższa. W końcu Harriet zapytała się mnie o Marcina. Wiem banalna sytuacja jak w taniej telenoweli i do tego ryczę i może jeszcze się okaże, że mnie zdradza, ale mi na nim naprawdę zależy. Strasznie go kocham i to on zawsze przy mnie był gdy nie było innych. Harriet jak to ona próbowała mnie zrozumieć choć zdawało mi się, że coś chce mi powiedzieć, ale nic nie mówiła więc nie ciągnęłam ją za język. Opowiadała mi o randkach z Niall’em. Tak się cieszę, że jest szczęśliwa. Niall jest odpowiednim chłopakiem. Jeszcze to co dla niej teraz zrobił. Na pewno jej się spodoba. Romantyczna noc… Marzenie chyba wielu dziewczyn. Zapytałam się masażystki która godzina. Jak usłyszałam, że już minęły trzy godziny nawet więcej, bo cztery . Od razu poszłam po Harriet i powiedziałam, że musimy iść, jej się oczywiście nie chciało, bardzo się rozleniwiła. Po drodze wstąpiłyśmy do spożywczaka. Kupiłyśmy trochę słodyczy i alkoholu. W domu panowała cisza.
B- Harriet gdzie masz moją sukienkę?- musiałam coś wymyślić żeby weszła do tego pokoju.
H- Jaką? Żadnej nie pożyczałam- zdziwiła się i miała rację, bo niczego ode mnie nie brała. Ja to nigdy nie umiem wymyślić czegoś dobrego.
B- No dawałam Tobie jakąś.
H- Dobra, dobra sprawdzę, ale niczego nie obiecuję.- poszła na górę i jak otworzyła drzwi do pokoju to tylko usłyszałam „Niall! Jesteś szalony iii romantyczny!” Później niczego nie słyszałam chyba był długi pocałunek. Musiałam wziąć z domu Alice i Marcina. Ciekawe gdzie są może u Alice. Kiedy weszłam do pokoju przeżyłam wielki szok. Nie to nie może być prawdą. Alice właśnie leży na Marcinie. Szczęście, że są jeszcze ubrani. Nawet mnie nie zauważyli. Chrząknęłam. Od razu od siebie odskoczyli. Próbowałam nie płakać, ale mi to nie wychodziło. Rozryczałam się jak małe dziecko.
B- Jak mogliście mi to zrobić!- zaczęłam się drzeć.- Nigdy mi nikt nie zrobił takiego świnistwa! Nie wierze moja siostra od siedmiu boleści i chłopak, sorry już były chłopak i nawet nigdy do mnie nie mów, że jesteś moją siostrą, bo jesteś zwykłą lampiarą! Wynoś się stąd! Obydwoje!- wyszłam z pokoju i musiałam komuś się wypłakać, ale Harriet właśnie przeżywa romantyczne chwilę… Dobra raz się żyje. – Wiem, że nie powinnam przeszkadzać- tylko rozmawiali… Dziwne, zaśmiałam się w duchu.-ale to co zobaczyłam i to co się działo. Harriet on mnie zdradził z Alice- i znów zaczełam płakać.- Jak oni mogli mi to zrobić- Harriet mnie przytuliła. Do pokoju weszła Alice.- Czego tutaj jeszcze chcesz!
A-  Przyjaciółka Cię pociesz, która sama wiedziała o tym, więc nie wiem kto jest gorszy!
B- Wynoś się!- ale po chwili spojrzałam na Harriet i zadałam jedno pytanie i już mi to wystarczyło- Wiedziałaś?
H- Tak, ale…- wybiegłam z domu. Po chwili usłyszałam krzyk Harriet i pisk opon i wielki huk. Gdy się obróciłam ujrzałam moją jedyną przyjaciółkę leżącą na ulicy i nie ruszającą się. Zobaczyłam, ze Niall już przy niej jest i płacze. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Ja tylko wyjełam telefon z kieszeni i zadzwoniłam po karetkę. Podleciałam do niej i zaczęłam do niej mówić żeby się odezwała, ale ona nic. Co ja takiego zrobiłam. Po dziesięciu minutach przyjechała karetka. Próbowali coś robić, ale nie dało rady. Ona nie żyła. Jak ja powiem jej rodzicom, że nie żyje co ja takiego narobiłam. Gdybym nie wybiegła i… Dlaczego to wszystko mnie spotyka. Zadzwoniłam do chłopaków z 1D żeby po niego przyjechali, bo potrzebuje ich teraz.  Następny telefon był gorszy, bo musiałam zadzwonić do rodziców Harriet. Mama jej na początku pomyślała, że wypiłam i robię im żart, ale kiedy upewniłam ją, że nie mam grama alkoholu w sobie to usłyszałam płacz i krzyk. To była ich ukochana i jedyna córka, mieli jeszcze syna, ale utrata dziecka musi być ogromnym bólem. Mama Harriet powiedziała, ze jutro przyjedzie i raczej pogrzeb będzie w Polsce, czyli będę musiała na jakiś czas wrócić do domu. W domu było bardzo cicho. Alicja siedziała u siebie, Marcin spał na kanapie, a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Weszłam do pokoju Harriet i ujrzałam to co Niall uszykował dla niej. On tak się postarał i … Co ja takiego zrobiłam. Zniszczyłam życie tylu ludziom. Usiadłam na tym pięnym łóżku i rozglądałam się. Koło balkonu stała gitara, pewnie Niall zapomniał wziąć. Na podłodze leżał koc i koszyk, nawet nie zdążyli zjeść tego wszystkiego. Harriet przyznam, że była mi bliższa od Alice. Pomimo wielu złych sytuacji była przy mnie. Zawsze gdy rodzice wyjeżdżali i Alice uciekała sobie z domu, a ja bałam się sama siedzieć ona przychodziła. Ona ze mną oglądała te denne komedie romantyczne. Zawsze wysłuchała. Jak opowiem mamie Harriet jak doszło do tej sytuacji. Zaczełam przeglądać jej rzeczy. Wśród wielu błyskotek znalazłam gazetę o One Direction, czyli wiedziała, że Niall jest sławny. Dla niej to był niezwykły Niall, ale nie jako gwiazda tylko ten Niall w środku. Znalazłam jej pamiętnik. Otworzyłam na pierwszym wpisie. Brzmi tak: „ Drogi pamiętniczku! Właśnie wróciłam z imprezy na której poznałam wspaniałego chłopaka. Czy mi się podoba? To jest oczywiste. Ma zabójcze oczy i ten aparat dodaje mu takiego seksapilu, że to jest nie do opisania. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.” Zaczeła pisać po naszej pierwszej domówce u Hasret. Ostatni wpis jest z dzisiaj rana: „Blair płakała, a ja nie wiedziałam co zrobić. Choć wiedziałam z czego wynika Marcina zachowanie wolałam nic na razie nie mówić, bo wtedy Alice powie wszystkim, że byłam przez pół roku prostytutką. Tak byłam lampiarą. Sama nie wiem dlaczego. Chciałam wreszcie uciec od tego co mnie otacza  w domu. Wiem, że rodzicom się nie układa, a brat wchodzi w jakieś układy z mafią. Do tego Blair cały czas szcześliwa i ułożona, ale tak naprawdę ona nie jest szczęśliwa z Marcinem. On nie daje jej tego co potrzebuje. Jeszcze zdradza ją z jej siostrą. Alice tak naprawdę jest wspaniała dziewczyną tylko ukrywa te wszystkie uczucia. Oj już minęło dwadzieścia minut więc muszę się uszykować”- Harriet i prostytutka? Dlaczego mi nie chciała powiedzieć przecież bym ją zrozumiała. Choć może nie chciała, bo ja często nie za dobrze się wypowiadałam o takich dziewczynach. Sama nie wiem. Muszę teraz się wyspać choć będzie to trudne. Jutrzejszy dzień nie będzie należał do łatwych.


_____________________________________________________________________________
I jest 5 rozdział. Teraz napisany przeze mnie. Mam nadzieję, że się Wam podoba.
Choć zdaję mi się, że nie czytacie w ogóle, bo żadna nie komentuje, a to naprawdę dodaje otuchy gdy widzisz taki nawet krótki komentarz. Zapomniałam podziękować za 1090 wyświetleń, więc dziękuję<3 Następny rozdział mam nadzieję, ze niedługo.



wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 4


*Blair*
Tygodnie mijały nieubłagalnie szybko.  Harriet spotykała się codziennie z Niallem widać dogadywali się bardzo dobrze zaś Alice wychodziła z rana, a wracała późnym wieczorem. Muszę z nią pogadać, bo ostatnio mijamy się. Nawet śniadań razem nie jadamy. Harriet w kółko nawija o Niallu, a Alice zrobiła się radośniejsza nawet milsza, ale coś mi nie pasuje. Zajmę się tym później, bo teraz muszę ułożyć pytania do wywiadu. Podobno ma być to jakiś zespół. Hmm… Szkoda, że nie wiem co to za gwiazdy to bym ułożyła pytania pod nich, ale z drugiej strony to sprawdzi czy jestem dobrą dziennikarką. Wywiad mam o 14, a jest 10. Nie dam rady. Zadzwonię, że jestem chora. Tylko gdzie jest telefon? Już chciałam dzwonić kiedy do pokoju wleciała Harriet. Dzisiaj ma randkę z Niallem.
H- Którą założyć?- pokazała mi dwie sukienki.
B- Obie są śliczne, ale ta podkreśli Twój charakter.
H- Jesteś boska!
B- Nie taka boska.
H- Chodzi o wywiad? – pokiwałam głową.- No tak. Stres. Blair jesteś najlepszą dziennikarką jaką znam. Wiem, że dasz radę.
B- Ale mam pustkę w głowię. Nie wiem jakie pytanie mogę im zadać. Nawet nie wiem kim są.
H- Blair! Kto mi zawsze powtarza żeby wierzyć w siebie? Tak właśnie Ty! Myślisz, że dzięki komu teraz mam randkę z Niallem. B. ogarnij się! Dasz radę, a teraz idę się szykować, bo o 17 jestem umówiona z Niallem. Tobie też by się przydało ogarnąć.
B- Harriet.
H- Co?
B- Czy 17 nie jest za 6 godzin?
H- Wiem, ale muszę dobrze wyglądać.
B- Dobra nie wnikam.Dzięki za wsparcie.-przytuliłam ją i od razu poleciała się szykować.
Miała rację, że muszę jakoś wyglądać. Najpierw orzeźwiający prysznic. Uwielbiam jak zimna woda przenika przez moje ciało.  Gdy wyszłam z prysznica owinęłam się w ręcznik i usiadłam przy toaletce. Zrobiłam sobie lekki makijaż, żeby nie wyglądać za bardzo wyzywająco tylko elegancko.  Następnie wybrałam ubranie które założę na spotkanie. <klik> Myślę, że wyglądam nawet dobrze. Choć mogłoby być lepiej, ostatnio wcale się nie wysypiam. Codziennie jakieś egzaminy czy też jakieś zadania w szkole. Do tego czasem trzeba ogarnąć dom. Nie wiem jak ja wytrzymam tak dłużej i jeszcze muszę załatwić sobie pracę, bo pieniądze się kończą. Mam jeszcze dwie godziny więc zadzwonię do Marcina.
M- Cześć kotek.- dawno do niego się nie odzywałam więc jak usłyszałam jego głos od razu zrobiło mi się jakoś lepiej.
B- Hej! Stęskniłam się za Tobą. Kiedy nas odwiedzisz?
M- Miała być niespodzianka, ale skoro pytasz to za tydzień będę u Ciebie na trzy tygodnie- co? Ale się cieszę. Tak mi go brakuje.
B- Aa- zaczęłam się drzeć do tego telefonu.- Kochanie tak się cieszę, zrobimy tutaj tyle. Może pójdziemy do tego parku, a później poznasz wszystkich z uczelni i…
M- Nie rozpędzaj się tak. Ustalimy wszystko jak przyjadę.- to mi właśnie teraz jest potrzebne. Spędzenie z nim dużo czasu.  Marcin mi opowiadał co się dzieje w Polsce. Rozmawialiśmy jeszcze z półtorej godziny i musiałam kończyć żeby nie spóźnić się na wywiad. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i wsiadłam do swojego mini one.  Dziś o dziwo drogi w Londynie były przejezdne i się nie spóźniłam. Zajechałam pod wielką wille. Pod  nią stało nie wiem może z 50 dziewczyn. Widać muszą być sławni bardzo, skoro aż tyle fanek wyczekuje na nich, ale też muszą być młodzi, bo w większości to są fanki w moim wieku lub młodsze. Przedostanie się do drzwi zajęło mi 10 minut, bo nawet nie dawało nic powiedzenie, że jestem reporterką.  Drzwi po 5 minutach otworzył mi dobrze zbudowany facet, ale on mi nie wygląda na grającego w zespole.
P- Mówiłem żeby dać im spokój na dzisiaj! Jutro będziecie mogli z nimi pogadać.- myśli, że jestem napaloną fanką? Śmieszne.
B- Jestem Blair. Miałam zrobić wywiad z zespołem. Przysłano mnie z The Time.
P- To Ty? Myślałem, że przyjdzie starsza kobieta, ale wejdź.- weszłam do domu. Wydawał się ogromny, z resztą co ja mówię on jest ogromny.- Chłopcy! Zejdźcie na dół!- po chwili można było usłyszeć różne śmiechy, ale też marudzenie, że musi zejść na dół.
Z- Kogo tu znów przywiało Paul? Nawet posapać nie można.
P- Mówiłem, że wywiad macie, a i tak już jest 14. Cieszcie się, że udało mi się przełożyć na późniejszą godzinę.-zaśmiał się. Gdy weszłam do pokoju ujrzałam pięć mordek. Co? Wśród nich był Niall. Co on tu robi przecież on gwiazdą?
N- Ooo Blair. Nie wiedziałem, że jesteś dziennikarką.
B- Widać macie inne ciekawsze rzeczy do robienia na tych randkach niż rozmowa.-uśmiechnęłam się do niego.
N- Pewnie tak-zaśmiał się- To jest Harry, Lou, Liam i ten zaspany i naburmuszony to Zayn.
Z- Już nie taki naburmuszony, bo gdy mam z taką piękną dziewczyną rozmawiać to od razu mogę wybaczyć to, że mnie obudziła.- i pocałował mnie w rękę. Cóż za kultura.
H- Zaczynajmy!- wydarł się jeśli dobrze pamiętam Harry.
Z- Śpieszy Ci się może gdzieś? Pewnie do tej jak jej? Hmm… Już mam Alice.
B- Nie dokuczajcie mu jeśli mu się podoba dziewczyna.
H- Szkoda, że ona ma innego na oku.
B- Widzę, że macie ciekawe historie. Może to mi opowiecie o swoich miłościach. Co Wy na to?
L- No pewnie. To nam ostatnio nawet dobrze idzie co nie Zayn? -powiedział teraz Liam.
Z- Zamknij się jeśli chcesz dobrze spać!
L- Z BadBoyem ostatnio zerwała dziewczyna i biedak nie może się z tym pogodzić. Tak bardzo kochał Perrie.- i po chwili usłyszałam trzask drzwi, bo Zayn wyszedł z pokoju.
B- Chyba trochę przesadziłeś.
L- Przejdzie mu. Trzeba trochę go rozluźnić.- teraz odezwał się Lou.
B- To przejdźmy do rzeczy. Może najpierw Ty Liam- i tak się zaczęło. Przyznam nie są jakimiś nadętymi gwiazdami tylko chłopakami z wieloma uczuciami. Minęła już godzina, a mi jeszcze został Zayn. Tylko jak go skłonić by się wygadał.
H- Ja już lecę, bo mnie moja miłość zabije za spóźnienie.- przytulił mnie i wyszedł.
B- Pójdę pogadać z Zaynem. Gdzie on jest?
N- Na tarasie pali papierosa.
Wyszłam na taras i zobaczyłam Zayna siedzącego na schodkach. Jak usiadłam koło niego dopiero zauważyłam, że płakał. Wiedziałam, że nie chce teraz gadać więc go tylko przytuliłam. Wiem dopiero co ich poznałam, a już się ściskam z nimi, ale redaktor zawsze powtarzał, że jeśli chcemy uzyskać na coś odpowiedzieć musimy poczekać i najlepiej pomóc tej osobie. Ja tak postanowiłam zrobić z Zaynem. Po 30 minutach ciszy odezwał się w końcu.
Z- Perrie nie była moją pierwszą dziewczyną, ale to ją najbardziej kochałem. Chciałem się jej oświadczyć i zrobiłem to, ale ona odrzuciła zaręczyny, bo powiedziała, że nie chce się na razie zobowiązywać aż tak.  Co ja takiego zrobiłem, że nie chce być ze mną aż do śmierci? Blair ja naprawdę zrobiłbym dla niej wszystko! Chciałbym ją odzyskać.
B- Poczekaj jeszcze trochę i może ją odzyskasz, ale daj jej czas na przemyślenie.- posiedziałam jeszcze z nim z pół godziny i zaczęłam się zbierać. Przytuliłam ich wszystkich i obiecał, że za nim dostanie redaktor gotowy wywiad to oni najpierw ocenią czy jest dobry. Gdy wróciłam do domu Harriet była prawie gotowa na spotkanie z Niallem. Ciekawe czy wie, że jest on w zespole. Z resztą to nie moja sprawa. Alice oczywiście nie było w domu. Poszłam od razu do pokoju i zaczęłam poprawiać wywiad, a później już usnęłam.

*Alice*
Oczywiście Lokowaty się spóźnia, jeszcze do tego nie odbiera telefonu. Co za baran. Chociaż raz by mógł przyjść punktualnie albo chociaż zadzwonić, ale nie on nie ma czasu by powiedzieć Alice, że może się spóźnić. Poczekam jeszcze 10 minut i idę. Po 5 minutach zobaczyłam mojego pięknisia, ale teraz pożałuje, że się w ogóle urodził.
A- Co ty sobie myślisz ! Ja tu siedzę i czkam a ty nawet łaskawie nie zadzwonisz ! – wydarłam się na niego.
H- Przepraszam wiem ,że znów nawaliłem ale jak miałem już do Ciebie wychodzić przyszła jakaś dziennikarka i chciała zrobić z nami wywiad.- powiedział próbując mnie przytulić . Jednak ja jednym zwinnym ruchem wywinęłam się.
A- Czyli wychodzi na tą , że wywiad był ważniejszy ode mnie.- naburmuszyłam się i odwróciłam się plecami.
H- No co ty ?! Jesteś dla mnie najważniejsza. – dał mi śliczną czerwoną różę , jednak ja pozostałam nie wzruszona.
H- To może jakaś przeprosinowa kolacja ? – spojrzał mi w oczy. I poprowadził do najbliższej restauracji. Zamówił nam po kawie i sobie coś do jedzenia. Ja nadal nie odzywałam się do niego udając wielce złą ,choć tak naprawdę dawno mi już przeszłą, ale nie mogłam tego pokazać. Uległam , gdy klęknął przede mną i prosił o chociaż jedno słowo.
A- Dobra już dobra. Nie wygłupiaj się i usiądź normalnie.- rozkazałam mu bo ludzie zaczęli się na nas dziwnie patrzyć.
H- Nareszcie skarbie.- uśmiechnął się i odsłonił swoje ślicznie białe ząbki. Kocham ten uśmiech.
A- Nie mów tak do mnie. – wypaliłam , jednak w głębi serca kochałam jak tak do mnie mówił. Czemu moje życie musi być takie pokręcone. Z jednej strony jest Marcin , którego kocham odkąd go ujrzałam , on jednak wcale się mną nie interesuje , a z drugiej mam jego , kochanego debila z sex fryzurą na głowie ( tak nazywa swoje przecudowne loczki) , który jest kochany jak mało kto i do tego tak bardzo opiekuńczy, jestem pewna , że przy nim nie będzie mi niczego brakować. Jednak nie czuje do niego tego samego co do Marcina. Głupia miłość. Chyba nadszedł czas podjąć decyzje.
A- Harry, przestań się wygłupiać bo musimy poważnie porozmawiać. – poinformowałam Loczka , gdy ten próbował jeść jakoś zupę widelcem.
H- Już , już ,słucham. – ogarnął się .
A- Wiesz , że jesteś dla mnie bardzo ważny , prawda ? – spojrzałam mu w oczu. On pokiwał głową. – Ale wiesz również , ile znaczy dla mnie Marcin. – po tych słowach posmutniał. -Nawet nie wiesz jakie do dla mnie trudne wybrać pomiędzy wami dwoma . Dlatego postanowiłam zrobić sobie paromiesięczną przerwę od chłopaków. Mam nadzieję , że to zrozumiesz. – dotknęłam jego dłoni , on jednak ją zabrał.
H- To znaczy , że już nie będziemy się spotykać?. – zapytał z niedowierzaniem .
A- Bardzo mi przykro . Tak będzie lepiej . – powiedziałam ze łzami w oczach i uciekłam z restauracji.
Zapłakana wpadłam do domu . Na moje nieszczęście Blair była już w domu . Od razu podbiegła zapytać co się stało , jak ja nienawidziłam gdy ktoś się nade mną litował. Ale mimo wszystko chciałam jej wszystko powiedzieć, jednak nie mogła bo co by było gdyby dowiedziała się o Marcinie. Zmyśliłam jakoś historyjkę na poczekanie o tym , że od paru dni spotykałam się z kolesiem i , że właśnie zobaczyłam go całującą się z inną. W czym jak w czym ale w kłamaniu jestem mistrzem . A moja biedna naiwna siostrzyczka to kupiła . Później próbowała wyciągnąć mnie na spacer ,ja udałam strasznie zmęczoną i zamknęłam się w swoim pokoju. Płakałam chyba pół nocy , po 24.00 padłam z wyczerpania.

*następny dzień*

 Wstałam dość wcześnie bo około 13.00 . Wow mój nowy rekord ! . Kiedy podeszłam do lustra załamałam się . Jak ja w ogóle wyglądam wory pod oczami , rozmazany makijaż i skołtunione włosy , roztrzepane na wszystkie strony. I wtedy do mnie dotarło co ja wyprawiam . Jestem Alice nie mogę przejmować się jakimiś durnymi chłopakami . Przecież zerwałam już z tyloma , że nawet tego nie zliczę , gdzie podziała się moja wrodzona obojętność i zimno na jakiekolwiek uczucia. O nie nie nie ! Już nigdy nie pozwolę sobie na jakiekolwiek pozytywne uczucia względem chłopaka. Szybko się ogarnęłam , wskoczyłam w najlepsze ciuchy i popędziłam na zakupy , to one zawsze poprawiają mi humor. Przeszłam chyba z tysiąc sklepów . Zmęczona postanowiłam wypić kawę , weszłam do pierwszej lepszej kawiarni i zamówiłam Cappuccino .Zaczęłam wyciągać ubrania , które dziś kupiłam , nie było ich wiele. Najbardziej cieszyły mnie śliczne czarne szpilki do których znalazłam idealną marynarkę pod kolor oraz różowe rurki.  Wypiwszy Cappuccino wyszłam z kawiarni. Wychodząc wpadłam na jakiegoś kolesia , który wytrącił mi wszystkie torby !
- Jak ty łazisz ?! – wkurzyłam się i zaczęłam zbierać torby z ulicy.
- Przepraszam…może pomóc.- O nie nie nie ! Tylko nie to ! Wszędzie poznam ten zniewalający głos i ostry akcent. Podniosłam głowę z nadzieją , że mój słuch jednak mnie zawodzi. Jednak 10 cm nade mną już patrzyły na mnie wielkie , zielone oczy , w których na chwilkę utonęłam.
- Hej, Skarbie.- przywitał się Harry.
- Spadaj !
- Widzisz los jednak chce abyśmy się spotykali. – uśmiechnął się loczek .
- Ale ja nie chce ! A to co powiedziałam wczoraj w restauracji było kłamstwem ! Nic do Ciebie nie czuje ! – wiem , że to co teraz mówię jest jednym ogromnym kłamstwem, ale pamiętam co obiecałam sobie dziś przed lustrem . Widać , że chciał coś odpowiedzieć ale ja szybko wskoczyłam do taksówki .
-Bardzo przepraszam , ale ja tu już na kogoś czekam . – dowiedziałam się od kierowcy. Co za pech ! Spuściłam głowę i wyszłam , czułam drwiący wzrok Hazzy odprowadzający mnie do innego TAXI . Ta na szczęście była wolna.
. Na miejscu byłam ok..17.00 więc postanowiłam przejść się do parku. Nigdy jeszcze w nim nie byłam ponieważ nigdy nie ciągnęło mnie do takiego typu miejsc , wolałam galerie czy centrum handlowe pełne ludzi . Teraz jednak potrzebowałam wyciszenia co w moim przypadku jest dziwaczne . Usiadłam na ślicznej , malutkiej ławeczce , zamknęłam oczy i wsłuchałam się w śpiew ptaków , po 5 minutach zaczęły mnie wkurzać. Jak ludzie w filmach mogą to robić godzinami ?! .
Jakiś czas później zobaczyłam moją siostrę wchodzącą do domu , postanowiłam wrócić . Mam nadzieje , że kupiła coś do jedzenia.
- Kupiłam pizze. Twoją ulubioną . – usłyszałam w progu. Jak ona to robi ?!
- Dzięki. – weszłam do kuchni.
- Widziałam Cię dziś na zakupach . – powiedziała podając mi pudełko z pizzo. – Kupiłaś coś ciekawego ?
- Tak właściwie to nic . Buty , spodnie i marynarkę . Szału nie ma . – odpowiedziałam z buzią pełną jedzenia.- A jak tam w pracy ? Jak Ci poszedł wczorajszy wywiad ? – zapytałam aby przerwać niezręczno ciszę.
- A całkiem , całkiem … Trafił mi się jakiś boysband , członkami jest 5 młodych naprawdę przystojnych chłopaków . Powinnaś ich poznać Za tydzień mam z nimi przeprowadzić kolejną rozmowę. – jak zwykle rozgadała się Blair.
Później rozmawialiśmy o Harriet i Niallu (nie mam pojęcia kim był ten koleś , ale to chyba ten od Maddie )
O właśnie! Maddie ! Dawno z nią nie gadałam . Zaraz do niej zadzwonię. Szybko wybrałam jej numer…jednak jak zawsze nigdy nie odebrała za pierwszym razem i zamiast jej głosu usłyszałam piosenkę , która doprowadzała mnie do szału ‘ Summer Paradise’ . Jak ja tego nienawidziłam. Spróbowałam jeszcze raz .
- Halo ? – odebrała.
- Hej , tu Alice . Co ty wgl.masz ustawione na granie na czekanie ?
- O cześć. Weź to moja ukochana siostrzyczka mi to ustawiła aby mnie wkurzyć. –Maddie jak zwykle podzielała moje zdanie. Tak wiele rzeczy nas łączyło.
- A tak w ogóle to co tam u Ciebie ?- zapytałam
- A w porządku , jakoś leci . Kupiłam sobie takie nowe śliczne szpilki .- pochwaliła się,.
- Takie czarne z tego nowego sklepu.?
- O właśnie tam.
- Też sobie je dziś kupiłam.- poinformowałam ją i obie zaczęłyśmy piszczeć do telefonów.
- Dobra ja lecę bo Tom już po mnie wpadł.
- Uuuuu..jaki Tom ?
- To może spotkamy się jutro na kawę w tej kafeterii na rogu i wszystko Ci opowiem ok. ?
- No dobra to jesteśmy umówione . 14.00 może być ?
- Jasne. Doba ja spadam . Baj . – pożegnała się. A ja się rozłączyłam.

*następny dzień*

Nawet nie wiem o której poszłam spać. Chyba pierwszy raz w życiu zasnęłam przy oglądaniu Harrego Pottera . Chociaż oglądając ten sam film 30 raz może się trochę znudzić i do tego w tej części Felton nie był jeszcze takim ciachem. Tom Felton był jednym z powodu , dla których przyjechałam do Anglii , jak wszyscy wiemy jest on Brytyjczykiem, a moim marzeniem jest spotkać go na ulicach Londynu . Może kiedyś będę miała te szczęście zamienić z nim kilka słów.
I znów myślę o chłopakach… Mimo wielu starań , nie mogę powstrzymać myśli o nich , ale tą cechę mam wrodzoną .
Dobra to która jest godzina ? O cholera..już 13.30 . Dobra mam 30 min na ogarnięcie się . Założyłam rzeczy , które wczoraj nabyłam , delikatny makijaż i wyszłam z domu. Była 14.05 gdy wpadłam na Maddie w drzwiach kafeterii.
- Już myślałam , że się spóźnię . – powitała mnie Maddie i dała całusa w policzek .
- Ja też . Ale tak to jest jak się wstaje o 13.30. – uśmiechnęłam się i weszłyśmy do środka.
- Fajne buty . – wskazała na moje czarne szpilki.
- Dzięki twoje też. – spojrzałam na jej identyczne obuwie.
Pierwszy raz spotkałam osobę prawie taką samo jak ja . Uwielbiałam spędzać z nią czas , miałyśmy tyle wspólnych tematów.
-Dobra opowiadaj o Tomie. Na sam dźwięk tego imienia przechodzą mnie ciarki.
- Felton ? Facet moich marzeń – pokazała tapetę swojego iPhona na której widniał obrazek Tom’a i Rupert’a Gint’a 
- No nie wierzę , nawet marzenia mamy takie same i  mam taka samą tapetę. – wyciągnęłam z kieszeni Blackberry i pokazałam ekran , na którym był ten sam obrazek
.- Dobra koniec o Feltonie,opowiadaj.- Dowiedziałam się , że tak naprawdę ona nic do niego nie czuje , to był taki chłopak ‘ na pocieszenie ‘ i aby wzbudzić zazdrość u Niall’a gdy zobaczy ich razem . Później pogadałyśmy jeszcze o ubraniach i umówiłyśmy się na wspólne zakupy. Gdy rozmowa zeszła na moje sprawy miłosne okazało się , że jest już strasznie późna godzina i , że zaraz muszę być w domu. Moja sprawy sercowe to ostatni temat , na który chciałabym teraz rozmawiać.
Następne parę dni minęły...zwyczajnie. Obejrzałam wszystkie części HP , żadnych imprez, chłopaków ani nic. Na szczęście Blair była chora więc nie chodziła do szkoły i jako jedyna dotrzymywała mi towarzystwa , często mówię , że jest okropną siostrą i że jej nie potrzebuje ale nie umiałabym bez nie żyć , ona jako jedyna potrafi mnie choć trochę ogarnąć co w moim szalonym życiu jest konieczne.
*parę dni później *
Ten dzień zapowiadał się tak samo jak poprzednie. Zmieniło się jednak to , że dziś Blair nie obudziła mnie swoim wrzaskiem .


__________________________________________________________________________________
Rozdział napisany przez Alice. Przyszłą pisarkę. Muszę przyznać, że jej to wyszło. Następny niedługo.:)
                                                  Słodki mały Hazza<3

sobota, 21 lipca 2012

Na dwa tygodnie nie będę miała internetu więc niestety niczego nie dodam. Miałam dodać dzisiaj, ale nie idzie mi coś pisanie. Może przyjaciółkę da mi się namówić by napisała ten jeden rozdział żebyście miały co czytać. Szalonych wakacji!!!<3

__________________________________________________________________________

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 3


*Harriet*
Tutaj naprawdę jest dużo ludzi. Dzisiejsze moje postawienie to: porządnie się zabawić! Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam, że Alice już z jakimś tańczyła, ta to ma zawsze branie, Blair gadała z Hasret.  Muszę coś wypić żeby się rozkręcić. Przy barze stało parę osób, ale przede wszystkim  rzucał się w oczy farbowany blondyn. No muszę przyznać zły nie jest. Nie wiedziałam  jakiego wybrać drinka jest  tyle tego.
Ch- Jak zawsze dylemat co wybrać-zaśmiał się blondynek i pokazał swój aparat na zębach.- Weź grejpfrutowy. Jest najlepszy.
H- Skorzystam z rady- wzięłam tego co polecił mi blondynek.
Ch- Jestem Niall. Pierwszy raz Ciebie tu widzę.
H- Harriet jestem. Tak pierwszy raz jestem tutaj, bo dopiero przyjechałam do Londynu.- i tak zaczęła się fala pytań skąd jestem itd. Po małej wymianie zdań ruszyliśmy na parkiet. Przyznam, że Niall tańczy świetnie. Pewnie jest na każdej takiej domówce, bo czuje się jak w swoim żywiole tańcząc.

*Blair*
              H- Blair poznaj moją siostrę Maddie.
B- Cześć Maddie.- uśmiechnęłam się jak najmilej, ale ona tak mnie spiorunowała wzrokiem, że nie wiedziałam gdzie się podziać. Z resztą trochę przypomina mi Alice. Podobny styl ubierania, tak samo niska jak Al, tylko, że Maddie jest blondynką, a nie brunetką.
H- Maddie. Blair ma siostrę  w Twoim wieku. Może pójdziesz do niej i ją poznasz.
M- Niby ja mam zagadywać do jakiś paszczurów?  Hasret daj spokój!- na pewno się dogada z Alice.
H- Madd!-  podniosła na nią głos. Chyba często też mają sprzeczki o takie głupoty, bo mina Hasret wyrażała wszystko.
M- Dobra, dobra. To która to?
B- Alice- nie mogłam jej znaleźć- O tam tańczy z tym brunetem.
M- Ooo z chłopakiem Hasret-zaśmiała się- Masz siostro konkurencję.
H- Zamknij się i idź już tam do nich!
B- Jakbym widziała siebie i Alice.-Hasret zrobiła zdziwioną minę.
H- Tak? Dzisiaj była u nas Alice to znaczy u Charlesa i wydawała się bardzo miła.
B- Poczekaj jeszcze trochę. Zobaczysz jaki ma niewyparzony język- i poszłyśmy tańczyć. Wszyscy się rozkręcali. Harriet ciągle tańczy z jakimś blondynem, a moja Alice chyba polubiła się z Maddie. Ja musiałam trochę odpocząć, bo jak wzięli mnie w obroty co niektórzy chłopacy to naprawdę nie można było wziąć oddechu. Usiadłam na kanapie i już widziałam podążającą w moim kierunku Hasret tylko teraz z jakąś inną dziewczyną. Ciekawe kogo teraz mi przedstawi. Może też jej jakaś siostra, bo też blondynka choć nie podobna do  niej.
H- Blair to jest Laura, moja przyjaciółka i przyszła światowa kompozytorka.
L- Nie przesadzaj! Miło Ciebie poznać. Trochę już o Tobie słyszałam. Byłam na wakacjach w Polsce, w Sopocie.
B- Sopot jest fajny, ale mamy lepsze polskie miasta.
L-Myślałam żeby pojechać w tym roku jeszcze, ale nie wiem czy Majk będzie mógł.
B- Twój chłopak?
L- Nie! To przyjaciel.
H- Yhym. „Przyjaciel” Nie słuchaj jej, ona zawsze tak mówi, a w rzeczywistości to coś do siebie czują, ale nie umieją zachować się jak dorośli ludzie.
L-Hasret trochę ubarwia. My tylko mamy te same zainteresowania i to wszystko.
Dziewczyny jeszcze się trochę kłóciły, ale podszedł do nas jakiś chłopak i od razu ucichły. To był Majk, wysoki brunet o czarującym uśmiechu. Później poznałam Charlesa chłopaka Hasret. Całkiem miły gościu. Tak trochę jeszcze postaliśmy, ale znów poszliśmy tańczyć. Impreza była naprawdę świetna. Harriet ciągle z tym blondynem była nawet nie zwracała uwagi na innych. Może coś z tego będzie, muszę się jej dopytać o to w domu.  Choć tego blondyna gdzieś już widziałam, ale nie mogę  sobie przypomnieć gdzie. Reszta imprezy minęła podobnie. No oprócz tego, że Alice i Maddie tak się upiły, że chciały robić striptiz na stole i musiałyśmy je ściągać, bo już były bez górnej części  swoich ubrań. Wszyscy zaczęli się rozchodzić około 3 w nocy, Hasret proponowała nam nocleg, ale mieszkamy tak blisko, że nie musimy u niej zostawać. Po drodze do domu miałyśmy trochę przebojów, bo Alice ciągle tańczyła na ulicy i śpiewała. Nie było by  problemu gdyby tego nie robiła akurat jak jechał samochód. Harriet wcale lepsza nie była, bo ciągle się darła, że wszystkich kocha. Naprawdę dużo wypiły obie. Z kim ja żyje. Najlepsze były miny kierowców gdy im Alice wyskakiwała i tańczyła. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu. Droga zajęła nam 40 minut i to tylko przez te akcje z Alice. W domu od razu rzuciłam się na łóżko. Dziewczyny chyba zrobiły to samo jeśli dały radę dojść do łóżek. Z rana obudził mnie huk dobiegający z dołu, a po chwili usłyszałam śmiech Harriet. Alice tylko coś marudziła pod nosem. Gdy już zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół ujrzałam leżącą na podłodze Alice i przewrócony stół. Musiała na nim spać skoro teraz znajdywała się pod nim. Próbowała się podnieść, ale jej to nie wychodziło.
A-Pomoże mi któraś?
H- A co będziemy miały z tego?
A- Raczej za pytajcie się czego Wam nie zrobię jak mi nie pomożecie.
B- Widzę szantaż.- zaśmiałam się.
A- No proszę-powiedział tak cicho te słowa, że ledwo co je można  było usłyszeć.
B- Harriet słyszałaś coś?
A-PROSZĘ!!!-zaczęła krzyczeć.

*Alice*

Wreszcie mi pomogły wstać. Ledwo co żyłam, chyba jeszcze nigdy tyle nie wypiłam, a później nie miałam takiego kaca. Wszystko mnie bolało. Jeszcze te się do tego  ze mnie śmiały. By mogły przynieść wodę i aspirynę, ale one wolą się śmiać. Po paru minutach Harriet się domyśliła i przyniosła mi wodę. Później ledwo co weszłam na górę. Od razu położyłam się w moim wygodnym łóżku i zasnęłam. Obudziły mnie kogoś kroki w pokoju. Pewnie Blair coś chce wziąć. Ale jednak była to Maddie, która zaczęła skakać po moim łóżku.
A- Ja jeszcze śpię!
M- Wstawaj! Jest już 14, a Ty jesteś nieogarnięta, a ja chcę iść do skateparku  i zabieram Ciebie ze sobą.
A- To jeszcze za wcześnie. Musze się wyspać.
M-Od spania jest noc, a w dzień trzeba zaszaleć
A- Maddie całą noc balowałyśmy to teraz daj mi odpocząć. To, że Ty teraz nie masz kaca to nie oznacza, że ja go nie mam!
M-Kac morderca Ciebie nawiedził? To mam lek na to. O proszę wypij to.-dała mi coś zielonego. Nie powiem żeby to wyglądało jakoś apetycznie, ale jeśli ma pomóc. Zaczęłam to pić, ale miało to ohydny smak. Co to w ogóle jest? Pokazała mi, że mam wypić całość, no i wypiłam tylko, że nie czułam żadnej poprawy.
A- Kiedy to zadziała?
M- To nie pomaga tylko czasem przeczyszcza, ale to zależy od organizmu.- W tym momencie miałam ochotę  się na nią rzucić. To było takie obrzydliwe w smaku, nawet nie wiem do czego mam to porównać.
A- Jak mogłaś mi to zrobić? Przecież to w ogóle nie jest dobre.
M- Oj tam, oj tam. Każdego pierwsza impreza ze mną kończy się właśnie tym specyfikiem. Gdybyś zobaczyła swoją minę. Wyglądałaś tak zabawnie, a teraz  idź się ubierz i idziemy do tego parku.
A- Kiedyś jeszcze popamiętasz!- zaśmiałam i weszłam do łazienki. Ogarnięcie się zajęło mi chyba pół godziny jak nie więcej, bo cały makijaż miałam rozmazany, o fryzurze to się nawet nie wypowiem.  Ubrałam się w to <klik>. W drodze do parku gadaliśmy o Niallu. Bardzo jej się podoba i myślała, że ona jemu też, ale po imprezie którą spędził z Harriet zwątpiła w to. Muszę jej pomóc z nim, bo ona była pierwsza, a nie Harriet. Chyba szykuje się znów rozmowa z Harriet. W parku siedziałyśmy już  dobrą godzinę i tylko patrzyłyśmy się na chłopaków którzy jeździli na deskach i wykonywali różne „akrobacje”. Nawet podoba mi się ten sport. Może się nauczę jeździć. Tylko tak sama jedna dziewczyna? Głupio trochę. Może Madd by się zgodziła. Zaraz, zaraz od kiedy ja się przejmuję tym czy będę jedną dziewczyną w towarzystwie chłopaków, przecież ja zawsze to uwielbiałam. No właśnie uwielbiałam. Odkąd tutaj przyjechałam to trochę się zmieniłam. Choć może mi się tylko tak zdaję. Może zawsze taka byłam tylko w Polsce udawałam twardą. Sama nie wiem. Nagle poczułam, że zlatuje z murku na którym siedziałam. Od razu się podniosła i już chciałam opieprzyć osobę która mi to zrobiła, ale gdy zobaczyłam tego wysokiego bruneta z pięknymi hipnozujacymi zielonymi oczami i burzą loków na głowie. Nie mogłam na niego zacząć się drzeć. Jeszcze ten śmiech który wydobywał się z jego strun głosowych. Ta moja złość przerodziła się w burzę motylków w moim brzuchu. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Maddie.
M- Nie ładnie tak patrzeć się na ludzi!- mówiła przez śmiech.- To jest Harry, przyjaciel Nialla.
H- Harry Styles, ale przyjaciele mówią do mnie Hazza.- do tego jego głos. Lekko zachrypnięty i taki  boski.
A- A…Al…Alice. Jestem Alice- Alice! Ogarnij się. Przecież to jest zwykły chłopak!
H- Chyba Twoja koleżanka się zawstydziła albo straciła głos.- zaśmiał się.- ale śliczne imię ma i do tego te zabójcze oczy.
A- Dzięki.- myślę, że świetna odpowiedź. On takie Ci komplementy daje, a Ty zwykłe dzięki Alice. Jaka ja głupia jestem!
H- Maddie co tutaj w ogóle robicie?
A- Przyszłyśmy popatrzeć czy któryś jest wart uczenia mnie jazdy na deskorolce- wreszcie się odezwałam. Chyba powraca Alice.
M- Ty chcesz się uczyć jeździć?- pokiwałam jej głową.
H- Może ja bym był godny- dopiero teraz zauważyłam, że trzyma deskorolkę w ręce.
M- Harry jest jednym z lepszych  skaterów.- uśmiechnęła  się do mnie zachęcająco Madd.
A- Może skorzystam.-pokazałam swoje białe ząbki, co też zrobił Loczek.
H- Dzisiaj już nie dam rady, ale jutro o 16 tutaj będę na ciebie czekał. Tylko się nie spóźnij.
A- Ok. To ja już będę wracała do domu. Dzięki Maddie za wyrwanie mnie z domu- i dałam jej buziaka w policzek, a do Hazzy pomachałam.
H- Ja to już nie dostanę buziaka?
A- Jeszcze na to nie zasługujesz- zaśmiałam się i poszłam do domu. Jaki on jest cudowny. Do tego będzie mnie uczył jazdy na deskorolce. Tylko w co ja się ubiorę? Musze poprosić o pomoc Blair. W domu panowała cisza. Jedynie z kuchni dochodziły jakieś zapachy. W niej zastałam gotującą moją siostrunie. Opowiedziałam jej wszystko. Ta oczywiście była zdziwiona, że ja tak zareagowałam. Resztę dnia przesiedziałyśmy na szukaniu dla mnie odpowiedniego dla mnie ubrania. Po 23 dopiero poczułam swoje idealne łóżko. Jutrzejszy dzień zapowiada się naprawdę dobrze.

_______________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się spodoba. Bardzo dziękuję za ostatnie 4 komentarze:D Naprawdę robi się tak milo gdy widzisz, że ktoś to czyta i jeszcze komentuje. Zapraszam Was do komentowania i dodawania się do obserwujących.


wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 2



Z rana usłyszałam dźwięk mojego budzika (We found Love). To już jest 7? Tak mi się nie chce wstać. Przeciągnęłam się i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic.Ubrałam to <klik>. Dziewczyny jeszcze słodko spały. Zeszłam na dół i zrobiłam kanapki z Nutellą dla siebie i dziewczyn. Jeszcze musiałam zrobić makijaż i spakowałam się na uczelnie. Weszłam do garażu i wsiadłam do mojego turkusowego samochodu. Droga na uczelnię trochę mi zajęła, bo korki były spore, ale na szczęście się nie spóźniłam. Budynek robił wielkie wrażenie. W środku było multum osób. Moja sala znajdowała się na drugim piętrze. Była cała zapełniona. Usiadłam koło brunetki. Ma na imię Hasret. Na początku wykładowca opowiadał jak będą wyglądały zajęcia. Z tego co słyszałam to poznamy wiele gwiazd i będziemy mogli przeprowadzić z nimi wywiady.
H- Już się nie mogę doczekać zajęć z redaktorem z The Time.
B- Co?- nie wiem czy się przesłyszałam czy co…
H- No jest rozpisane to na planie. O tutaj- podała mi plan. Rzeczywiście dwa razy w tygodniu będziemy mieli z nim zajęcia.
B- Jej, ale super.-przeszył mnie dreszczyk emocji. w końcu nie zawsze poznaje się redaktora The Time. Hasret zmieniła temat.
H- Ty nie jesteś stąd?- czy aż tak źle mówię po angielsku?
B- Tak. Wczoraj przyjechałam tutaj z przyjaciółką i siostrą.
H- To może wpadniesz z nimi do mnie na domówkę jutro?
Oczywiście się zgodziłam. Było to bardzo miłe, że nas zaprosiła. Reszta zajęć wyglądała podobnie. W czasie tych paru godzin poznałam resztę grupy. w drodze powrotnej zadzwoniłam do Alice. Miała taki zaspany głos, a przecież już jest 13..
A-Co chcesz?
B- Juz skończyłam zajęcia i tak sobie pomyślałam, że byśmy mogły pojechać na zakupy. Co Ty na to?
A-Już wstaje, zaraz będę gotowa.-gdy ona słyszy słowo "zakupy" dostaje ADHD.
B- Obudź Harriet.
A-Ok.
Wjechałam jeszcze po kawę i już  po 10 minutach byłam pod domem. Ujrzałam drobną osobę wyłaniającą się zza drzwi. Była to Harriet.
H- Blair! Dzwonił mój brat i powiedział, że kupił mi samochód! Jego kumpel przywiezie mi go za 5 dni.
B- Łał, to nie będę musiała już wozić Twojego tyłka- zaczęłyśmy się śmiać- z resztą ja też mam niespodziankę. Jutro idziemy na domówkę do koleżanki z uczelni.
A-Uhu!Wreszcie się zabawimy!- krzyknęła Alice. Właśnie to jest drugie słowo na które dostaje ADHD.
H- Właśnie! Pierwszy raz się zgodzę z Alice. Dawno się tak porządnie nie zabawiłam.
B- Harriet nie poznaję Cię- ona nigdy nie ciągnęła na imprezy, wolała usiąść z książką i herbatą w ręku.
H- No co?! Trzeba sie trochę rozerwać.
A-Siostrzyczko rozluźnij się. Rodziców nie ma, oni się o niczym nie dowiedzą. Nie musisz być zawsze taka odpowiedzialna. Ogarnij tyłek!
Już nic nie odpowiedziałam, bo nie chcę się kłócić. Wolę być odpowiedzialna niż później jakiegoś dzieciora pilnować. Po drodze mijałyśmy dużo galerii, ale nie wiedziałyśmy od której zacząć. Stwierdziłyśmy, że wybierzemy najmniejszą żeby nie mieć za dużo dylematów. Pierwszym sklepem jaki odwiedziłyśmy był Dynamite (sklep z ciuchami). W nim wydałyśmy 1000 funtów. Następny sklep był z butami, następnie biżuteria i inne duperele. Na te rzeczy wydałyśmy mniej .Zakupy zajęły nam 3 godziny. Z powrotem wstąpiłyśmy do MSC. Jakieś laski piszczały. Nie wiem z jakiego powodu. Ledwo co się dostałyśmy do kasy. Zamówiłyśmy 3 shake waniliowe. Czekałyśmy dość długo, bo jakichś  5 chłopaków weszło bez kolejki, ale było warto czekać, bo shake był pyszny. Gdy wróciłyśmy do domu od razu włączyłam płytę Riri. Uwielbiam jej muzykę. Oczywiście szalałyśmy. Harriet wpadła na świetny pomysł by upiec babeczki i poznać sąsiadów.
A-To pieczcie sobie, ja idę się trochę  ogarnąć.
B- Przecież wszystko dobrze z Twoim wyglądem.
A- Nieee! Jak spotkam przystojnego chł...
B- Dobra już nie kończ. Idź już się ubrać.
Z  Harriet poszłyśmy do kuchni i wzięłyśmy się za robotę. Puściłyśmy jak zawsze muzykę i po 40 minutach było wszystko gotowe. Nawet Alice się wyszykowała.
H- Łał! Alice jak Ty ślicznie wyglądasz!
A-To tylko tak na szybko-nie ma jak to skromność mojej siostry.
B- Chodźmy już.
Poszłyśmy do domku obok. Otworzyła nam miła starsza Pani. I tak każdy dom po kolei. Poznałyśmy prawie wszystkich sąsiadów. Babeczki wszystkie poszły. Gdy wróciłyśmy do domu poszłam zadzwonić do Marcina.
M-Cześć piękna! Jak się podoba wielki Londyn?
B- Jeszcze  niczego nie zwiedziłyśmy oprócz galerii, no i ja uczelnie już zobaczyłam. Tam jest tak świetnie. To jest nie do opisania.
M-Cieszę się, że Tobie się tam podoba.
B- A Tobie jak minął dzień?
M- Nic ciekawego się nie działo tylko spotkałem się z chłopakami na piwo, a później zawiozłem siostrę na zajęcia teatralne. Wiesz jest coraz lepszą aktorką.
B- Wiedziałam, że będzie wspaniała. Widziałeś się może z moimi rodzicami?
M- Wiesz, że ich ciągle nie ma w domu.
B- No tak. Przypomniało mi się, że jutro idziemy z dziewczynami na domówkę. Koleżanka z uczelni mnie zaprosiła.
M-Jesteście dopiero drugi dzień w Londynie, a już impreza? Tylko mi tam za bardzo nie szalej.
B- Jak możesz tak mówić, przecież wiesz jaka jestem.
M-Wiem, wiem, ale przy Alice wszystko może się dziać.
B- Obiecuję, że będę się pilnować, a teraz kończę. Kocham Cię.
M-Ja Ciebie też. Zadzwonię za dwa dni.- do pokoju weszła Alice. Coś mi się zdaję, że podsłuchiwała moją rozmowę z Marcinem.
A-To był Marcin? -ale jej się przestraszyłam.
B- Tak.
A-Pewnie słodził Ci, że za Tobą tęskni i inne bzdety.
B- Już nie przesadzaj! Opowiadałam mu jak tu jest.
A- Po co? On nie jest dobry dla Ciebie!
B- Nie będziesz mi mówić kto jest dla mnie dobry! Kocham go, a on mnie i mi tak jest dobrze! -zaczęłam krzyczeć, ale mnie wkurzyła. Ona się trochę zdziwiła, bo nigdy na nią tak nie naskakiwałam, gdy rozmawiałyśmy na temat Marcina tylko jej tłumaczyłam, ale teraz już przesadza. Poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam z łazienki słyszałam krzyki dziewczyn. Chyba grały w monopoly. Ja usiadłam przy toaletce i zaczęłam malować paznokcie. Później poszłam przyszykować ciuchy na następny dzień. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.
*Oczami Alice*
Co tak głośno gra? Spojrzałam na zegarek i była dopiero 7 rano. Ja zaraz dam tej która słucha o tej godzinie muzyki. Zeszłam na dół i zobaczyłam tańczącą Harriet. Wyłączyłam muzykę.
H- Ey!
A-Niektórzy jeszcze chcą spać! Nie zapominaj, że nie jesteś tu sama! Nie każdy chce słuchać tego co Ty i to jeszcze o 7 rano! Nie truj życia innym! Mnie nie obchodzi to, że chcesz schudnąć! Mam to gdzieś!- chyba zaczęła płakać, ale co ma mnie to obchodzić. Jest 7 rano, a ona słucha muzyki i mnie budzi. Nie obchodzą mnie jej problemy. a teraz mogę sobie spokojnie zasnąć. Rzuciłam się na łóżko, ale po chwili poczułam, że czymś dostałam w głowę. To była Blair.
A-Czego?
B- Co Ty jej zrobiłaś? -krzyknęła.
A-Komu?
B- Jak to komu? Harriet! Płaczę w kuchni, a raczej by tak sobie nie płakała.-nadal się darła.
A- Może ma taką ochotę.
B- Alice! – Oj teraz to naprawdę jest zła.
A-Gdyby nie przeszkadzała innym w życiu to by teraz nie płakała.
B -Alice jakim Ty jesteś dzieckiem, a do tego egoistką! To, że słucha muzyki-no i zaczyna się wykład- nie oznacza, że możesz na nią tak naskakiwać. Do tego czepiać się jej wyglądu! Przecież wiesz, że ona ma problemy! Zastanów się nad tym co robisz! Ja teraz wychodzę z Harriet na miasto, a Ty rób co chcesz!- wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami, a po chwili usłyszałam warkot silnika.
Czasem zdaje mi się, że ważniejsza jest dla niej Harriet niż ja.  Harriet się należało i wcale tego nie żałuję. Niech nie myśli, że wszystko może! Hmm... Tylko co ja będę teraz robić? Może odwiedzę tego przystojnego sąsiada. Tak to dobry pomysł. Czasem sama się zastanawiam skąd ja mam takie dobre pomysły. Muszę się tylko ubrać i zrobić makijaż. Założyłam to <klik>. Wyglądałam nieziemsko. Wiem moja skromność. Droga do tego domu zajęła mi 2 minuty. Zapukałam do drzwi. Czekałam chyba z 5 minut i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Otworzył mi inny chłopak niż ostatnio, ale jeszcze przystojniejszy od poprzedniego.
A-Cześć! Jestem Alice. Wasza nowa sąsiadka.
Ch- Cześć! Ja jestem Charles. Czegoś potrzebujesz?- zamiast mnie zaprosić to On się pyta czy coś mi jest potrzebne.
A-Praktycznie przyszłam poznać sąsiadów.
D-Kochanie kto to? -wyszła jakaś czarnowłosa laska. Była ubrana w koszule pewnie Charlesa.
Ch- Hasret poznaj to jest Alice, Alice to moja dziewczyna Hasret.
A-  Aaa, miło mi - co za pasztet.
H- Może wejdziesz do nas?
A- Nie tylko chciałam się przywitać. Już pójdę.
H- Poczekaj Ty mi kogoś przypominasz- ciekawe kogo? Nie lubię jej, jest dziwna.-Już wiem! Moja koleżankę z uczelni.
A-Aha- miło, że przypominam jej jakiegoś paszteta z uczelni.
H- Ma na imię Blair.
A-Znasz moją siostrę?
H- To Twoja siostra? To znaczy, że będziesz dzisiaj na imprezie u mnie?
A- Tak, na pewno. Ja już pójdę. Na razie.- Dlaczego wszyscy przystojniacy musza być zajęci? Tak samo Marcin. Zawsze mi się podobał, ale on zwrócił uwagę na moją idealną siostrę. Tylko z tego powodu ciągle szukam chłopaka by o nim zapomnieć, ale to jest trudne. Żaden nie jest taki jak on. Muszę coś zrobić by teraz o nim nie myśleć. Może zrobię coś na obiad. To dobry pomysł. Czy ja już mówiłam, że mam zawsze świetne pomysły? Z tego względu, że nie umiem gotować kupiłam gotową pizzę. Dziewczyny wróciły zmęczone ciekawe co robiły?  Harriet poszła od razu do siebie do pokoju. Pewnie nadal zła jest na mnie, Blair zaś przyszła do mnie.
B- Widzę, że coś do jedzenia zrobiłaś. Nas nie bierz pod uwagę, bo my zjadłyśmy na mieście. Pamiętasz o imprezie?
A-Tak, pamiętam. O której wychodzimy?
B- Za dwie godziny.-po tych słowach wyszła, zdawało mi się, że ona nadal jest na mnie zła. Nawet nie wiem po co były te nerwy z rana, ale to jej problem. W co ja się ubiorę? Może w tę fioletową sukienkę? Tak to dobry pomysł<klik>. Weszłam na górę po drodze minęłam Harriet. Musze przyznać nawet ładnie wyglądała. Zrobiłam lekki makijaż i polokowałam włosy. Naprawdę ładnie wyglądałam. Marcinowi bym się spodobała. Znów o nim myślę. Może napiszę do niego w któryś dzień, ale to było by głupie.  Hmm… Co bym mogła zrobić? Z rozmyślań wyciągnęła mnie Harriet.
H -Kochana idziesz? -czyżby już nie była zła?- Wołamy Ciebie 10 minut.
A-Tak idę.-wzięłam torebkę i telefon i wyszłyśmy z domu.
Droga zajęła nam 20 minut, bo Hasret mieszka dalej od Charlesa. Z domu dochodziły dźwięki muzyki. Zapukałyśmy do drzwi. Otworzyła nam rudowłosa dziewczyna. Nawet ładna.
Dz- Cześć! Hasret to te z Polski.- My tak na siebie spojrzałyśmy i tylko się uśmiechnęłyśmy.
H -Cześć dziewczyny! Sorry za nią.
B- Nie martw się.
H- Wejdźcie.
Weszłyśmy do środka. Było dużo ludzi, alkoholu i dużo głośnej muzyki.To będzie impreza.


___________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu. i też za wszystkie błędy.. Zapraszam do komentowania i dodawania się do obserwujących.:D




sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 1


Po co ja biorę tyle ciuchów? Pakowanie zajmuje mi cały dzień, nie to co Alice. Ona wszystko zwinie, żeby tylko zamknąć walizkę.  Dobrze, że jedzie ze mną. Może wreszcie trochę zmieni podejście do życia. No i do tego Harriet…. Myślę, że ten wyjazd będzie najlepszym w moim życiu.
Do pokoju wpadała moja siostra.
A- Ey!!!- krzyknęła jakby nie mogła cicho powiedzieć.
B- Słucham?
A-Ten Twój Romeo przyszedł. Weź w ogóle go olej! Jest wiele fajniejszych gości od niego, a w UK przynajmniej będziesz mogła zaszaleć – powiedziała nieco sarkastycznym tonem jakby chciała powiedzieć:  „kobieto! Co Ty jeszcze z nim robisz?!”
Spojrzałam się na nią jak na jakąś wariatkę. Nie jestem taka jak ona, żeby przy każdej okazji  łamać komuś serce, w tym przypadku chłopakowi. Choć sama nie wiem… może ma rację? Do pokoju wszedł Marcin. Jak zawsze wyglądał idealnie. Szare rurki, do tego koszula w kratkę i zegarek ode mnie na święta.
M- Cześć- dał mi namiętnego całusa. Mogłabym się rozpłynąć.
A- Nie za dużo tych czułości.- powiedziała z obrzydzeniem.
B- Wyjdź!
M-Weź na nią nie krzycz, bo ona niestety jest jaka jest- i przytulił mnie i dał buziaka w polik.- A tak w ogóle o czym chcesz pogadać?
B- O nas.-nie wiedziałam jak mu to powiedzieć- Bardzo Ciebie Kocham, ale nie wiem czy dam radę wytrzymać tę rozłąkę. Do tego nie wiadomo czy będziemy mieli czas się widywać częściej i...
M-Ale..
B -Poczekaj ja chcę dokończyć. Pewnie powiesz mi, że są telefony, skype i jeszcze inne rzeczy, ale nie wiem czy dam radę… Marcin – przełknęłam głośno ślinę-  to będzie tyle kilometrów między nami…
M-Już mogę?
B- No jasne.- złapał mnie za ręce.
M- Chociaż spróbujmy. Najwyżej jak coś nie będzie wychodzić to skończymy ten związek.
B- No nie wiem...
M- Blair nie chce Ciebie zmuszać do niczego.- posmutniał trochę.
 Zrobiło mi się go żal, on mnie tak kocha, a ja go nie mniej… może spróbować?
B- Zgadzam się, ale codziennie masz dzwonić.
M-No oczywiście – jego oczy nagle nabrały koloru, a błysku nie dało się ukryć.
Resztę dnia spędziliśmy na wspominaniu i jedzeniu żelek. Alice jak zawsze spała gdy nie miała co robić lub też oglądała Harrego Pottera. Podoba jej się Tom Felton i tylko dlatego to ogląda. On w ogóle nie jest ładny, ale każdy może mieć inny gust. Mama jak zwykle biegała po domu i coś szykowała na pokaz który odbędzie się za tydzień we Francji. Po 21 przyszła Harriet. Włączyłyśmy „Trzy metry nad niebem”. Ryczałyśmy jak głupie, ale co ja mam poradzić na to, że ja zawsze płaczę po tego typu filmie. Alice przychodziła i się śmiała z tego, że płaczemy, ale ona tez by pewnie płakała zresztą ona ma z Tomem swój świat- i niech w nim zostanie. Około 1 poszłyśmy spać. Z rana obudził mnie dzwonek telefonu Harriet- jak zawsze go nie wyciszyła. Z tego co usłyszałam to gadała z bratem Harrym. Ona ma z nim świetny kontakt. Ze względu na niego trudno jej było się zdecydować na wyjazd, ale jakoś mi się udało ją namówić. Próbowałam zasnąć, ale ona z nim jeszcze gadała, a później zaczęła opowiadać o jego dziewczynie. Tylko po to do niej dzwonił? Chore...
 Dzisiaj w ogóle był dziwny dzień. Alice zrobiła nam śniadanie co jej się rzadko zdarza- czyżby „Dzień Dobroci Dla Zwierząt”? Ogólnie to myślałyśmy jak to tam będzie, gdy jutro już tam będziemy. Poszłyśmy na spacer z psem, chwila przed TV i tak nam minął dzień. Jutro wyjazd… mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
*Ranek*
H- Wstawaj Śpiąca Królewno!- wydarła mi się do ucha.
B- Daj mi jeszcze 10 minut.- obróciłam się na drugi bok i przykryłam kołdrą.
H- Dziewczyno za pół godziny musimy wychodzić!
B- Co? Zaspałyśmy? Jak to możliwe?
H- Nie nastawiłaś budzika, taka zorganizowana, a o takiej ważnej rzeczy zapomniała.
B- Ale ja nie zdążę umyć się i pomalować, a jeszcze śniadanie.
H- To nie siedź w tym łóżku, tylko się szykuj. Alice coś zrobi do jedzenia, ja zniosę walizki.
gdy już zrobiłam wszystko zeszłam na dół. Mama jak zawsze zaczęła się dopytywać czy mam wszystko.
M-Bilety?
B- No mam.
M-Blair sprawdź!
Zaczęłam szukać ich w torbie. Spojrzałam na mamę z przerażeniem w oczach. Mama spojrzała na mnie tylko z takim błagalnym wzrokiem.
M- Blair nawet nie mów, że ich nie masz..
B- Poczekaj-uśmiechnęłam się- Alice!!!
A-Co?!
B- Nie masz może biletów?
A- Haha... Zgubiłaś je, porzą dnisio?
B- Dobra, przestańcie już!
Do salonu wbiegła Harriet.
H- Już jest taksówka i możemy jechać jeśli jesteście gotowe.
A- Blair zgubiła bilety...
H- Oj Ty głuptasie! Wczoraj mi je dałaś do przechowania..
Widziałam jak wszyscy się ze mnie nabijają. Mama po całej sytuacji kazała nam iść żebyśmy się nie spóźniły. Uściskała nas i wsiadłyśmy do taksówki. Pojechałyśmy na lotnisko w Poznaniu. Już się nie mogę doczekać, zaraz zmieni się moje życie. Na lotnisku wszystko poszło szybko. W samolocie Harriet cały lot spała, a Alice zarywała do jakiegoś buraka. Ja zaczęłam czytać książkę Nicolasa Sparksa. Jego powieści są świetne. Tak się zaczytałam, że nawet nie zauważyłam kiedy doleciałyśmy. Na lotnisku czekał na nas mój nowy  Mini One. Prezent od rodziców. Od razu wsiadłyśmy i pojechałyśmy najpierw na zakupy do TESCO, bo Harriet żre dużo,  a Alice jeszcze więcej. Później pojechałyśmy do Strasburga na kawę. Po godzinie dojechałyśmy na miejsce. Dom był piękny, a wewnątrz jeszcze ładniejszy. Każda miała swój pokój urządzony według jej stylu. Mama o wszystkim pamiętała. Rozpakowałyśmy się i poszłyśmy obejrzeć TV, a później spać, bo jutro mój pierwszy dzień na uczelni. 




____________________________________________________________
No to mamy 1 rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba Wam to co piszę.
Następny rozdział pojawi się niedługo.