wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 2



Z rana usłyszałam dźwięk mojego budzika (We found Love). To już jest 7? Tak mi się nie chce wstać. Przeciągnęłam się i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic.Ubrałam to <klik>. Dziewczyny jeszcze słodko spały. Zeszłam na dół i zrobiłam kanapki z Nutellą dla siebie i dziewczyn. Jeszcze musiałam zrobić makijaż i spakowałam się na uczelnie. Weszłam do garażu i wsiadłam do mojego turkusowego samochodu. Droga na uczelnię trochę mi zajęła, bo korki były spore, ale na szczęście się nie spóźniłam. Budynek robił wielkie wrażenie. W środku było multum osób. Moja sala znajdowała się na drugim piętrze. Była cała zapełniona. Usiadłam koło brunetki. Ma na imię Hasret. Na początku wykładowca opowiadał jak będą wyglądały zajęcia. Z tego co słyszałam to poznamy wiele gwiazd i będziemy mogli przeprowadzić z nimi wywiady.
H- Już się nie mogę doczekać zajęć z redaktorem z The Time.
B- Co?- nie wiem czy się przesłyszałam czy co…
H- No jest rozpisane to na planie. O tutaj- podała mi plan. Rzeczywiście dwa razy w tygodniu będziemy mieli z nim zajęcia.
B- Jej, ale super.-przeszył mnie dreszczyk emocji. w końcu nie zawsze poznaje się redaktora The Time. Hasret zmieniła temat.
H- Ty nie jesteś stąd?- czy aż tak źle mówię po angielsku?
B- Tak. Wczoraj przyjechałam tutaj z przyjaciółką i siostrą.
H- To może wpadniesz z nimi do mnie na domówkę jutro?
Oczywiście się zgodziłam. Było to bardzo miłe, że nas zaprosiła. Reszta zajęć wyglądała podobnie. W czasie tych paru godzin poznałam resztę grupy. w drodze powrotnej zadzwoniłam do Alice. Miała taki zaspany głos, a przecież już jest 13..
A-Co chcesz?
B- Juz skończyłam zajęcia i tak sobie pomyślałam, że byśmy mogły pojechać na zakupy. Co Ty na to?
A-Już wstaje, zaraz będę gotowa.-gdy ona słyszy słowo "zakupy" dostaje ADHD.
B- Obudź Harriet.
A-Ok.
Wjechałam jeszcze po kawę i już  po 10 minutach byłam pod domem. Ujrzałam drobną osobę wyłaniającą się zza drzwi. Była to Harriet.
H- Blair! Dzwonił mój brat i powiedział, że kupił mi samochód! Jego kumpel przywiezie mi go za 5 dni.
B- Łał, to nie będę musiała już wozić Twojego tyłka- zaczęłyśmy się śmiać- z resztą ja też mam niespodziankę. Jutro idziemy na domówkę do koleżanki z uczelni.
A-Uhu!Wreszcie się zabawimy!- krzyknęła Alice. Właśnie to jest drugie słowo na które dostaje ADHD.
H- Właśnie! Pierwszy raz się zgodzę z Alice. Dawno się tak porządnie nie zabawiłam.
B- Harriet nie poznaję Cię- ona nigdy nie ciągnęła na imprezy, wolała usiąść z książką i herbatą w ręku.
H- No co?! Trzeba sie trochę rozerwać.
A-Siostrzyczko rozluźnij się. Rodziców nie ma, oni się o niczym nie dowiedzą. Nie musisz być zawsze taka odpowiedzialna. Ogarnij tyłek!
Już nic nie odpowiedziałam, bo nie chcę się kłócić. Wolę być odpowiedzialna niż później jakiegoś dzieciora pilnować. Po drodze mijałyśmy dużo galerii, ale nie wiedziałyśmy od której zacząć. Stwierdziłyśmy, że wybierzemy najmniejszą żeby nie mieć za dużo dylematów. Pierwszym sklepem jaki odwiedziłyśmy był Dynamite (sklep z ciuchami). W nim wydałyśmy 1000 funtów. Następny sklep był z butami, następnie biżuteria i inne duperele. Na te rzeczy wydałyśmy mniej .Zakupy zajęły nam 3 godziny. Z powrotem wstąpiłyśmy do MSC. Jakieś laski piszczały. Nie wiem z jakiego powodu. Ledwo co się dostałyśmy do kasy. Zamówiłyśmy 3 shake waniliowe. Czekałyśmy dość długo, bo jakichś  5 chłopaków weszło bez kolejki, ale było warto czekać, bo shake był pyszny. Gdy wróciłyśmy do domu od razu włączyłam płytę Riri. Uwielbiam jej muzykę. Oczywiście szalałyśmy. Harriet wpadła na świetny pomysł by upiec babeczki i poznać sąsiadów.
A-To pieczcie sobie, ja idę się trochę  ogarnąć.
B- Przecież wszystko dobrze z Twoim wyglądem.
A- Nieee! Jak spotkam przystojnego chł...
B- Dobra już nie kończ. Idź już się ubrać.
Z  Harriet poszłyśmy do kuchni i wzięłyśmy się za robotę. Puściłyśmy jak zawsze muzykę i po 40 minutach było wszystko gotowe. Nawet Alice się wyszykowała.
H- Łał! Alice jak Ty ślicznie wyglądasz!
A-To tylko tak na szybko-nie ma jak to skromność mojej siostry.
B- Chodźmy już.
Poszłyśmy do domku obok. Otworzyła nam miła starsza Pani. I tak każdy dom po kolei. Poznałyśmy prawie wszystkich sąsiadów. Babeczki wszystkie poszły. Gdy wróciłyśmy do domu poszłam zadzwonić do Marcina.
M-Cześć piękna! Jak się podoba wielki Londyn?
B- Jeszcze  niczego nie zwiedziłyśmy oprócz galerii, no i ja uczelnie już zobaczyłam. Tam jest tak świetnie. To jest nie do opisania.
M-Cieszę się, że Tobie się tam podoba.
B- A Tobie jak minął dzień?
M- Nic ciekawego się nie działo tylko spotkałem się z chłopakami na piwo, a później zawiozłem siostrę na zajęcia teatralne. Wiesz jest coraz lepszą aktorką.
B- Wiedziałam, że będzie wspaniała. Widziałeś się może z moimi rodzicami?
M- Wiesz, że ich ciągle nie ma w domu.
B- No tak. Przypomniało mi się, że jutro idziemy z dziewczynami na domówkę. Koleżanka z uczelni mnie zaprosiła.
M-Jesteście dopiero drugi dzień w Londynie, a już impreza? Tylko mi tam za bardzo nie szalej.
B- Jak możesz tak mówić, przecież wiesz jaka jestem.
M-Wiem, wiem, ale przy Alice wszystko może się dziać.
B- Obiecuję, że będę się pilnować, a teraz kończę. Kocham Cię.
M-Ja Ciebie też. Zadzwonię za dwa dni.- do pokoju weszła Alice. Coś mi się zdaję, że podsłuchiwała moją rozmowę z Marcinem.
A-To był Marcin? -ale jej się przestraszyłam.
B- Tak.
A-Pewnie słodził Ci, że za Tobą tęskni i inne bzdety.
B- Już nie przesadzaj! Opowiadałam mu jak tu jest.
A- Po co? On nie jest dobry dla Ciebie!
B- Nie będziesz mi mówić kto jest dla mnie dobry! Kocham go, a on mnie i mi tak jest dobrze! -zaczęłam krzyczeć, ale mnie wkurzyła. Ona się trochę zdziwiła, bo nigdy na nią tak nie naskakiwałam, gdy rozmawiałyśmy na temat Marcina tylko jej tłumaczyłam, ale teraz już przesadza. Poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam z łazienki słyszałam krzyki dziewczyn. Chyba grały w monopoly. Ja usiadłam przy toaletce i zaczęłam malować paznokcie. Później poszłam przyszykować ciuchy na następny dzień. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.
*Oczami Alice*
Co tak głośno gra? Spojrzałam na zegarek i była dopiero 7 rano. Ja zaraz dam tej która słucha o tej godzinie muzyki. Zeszłam na dół i zobaczyłam tańczącą Harriet. Wyłączyłam muzykę.
H- Ey!
A-Niektórzy jeszcze chcą spać! Nie zapominaj, że nie jesteś tu sama! Nie każdy chce słuchać tego co Ty i to jeszcze o 7 rano! Nie truj życia innym! Mnie nie obchodzi to, że chcesz schudnąć! Mam to gdzieś!- chyba zaczęła płakać, ale co ma mnie to obchodzić. Jest 7 rano, a ona słucha muzyki i mnie budzi. Nie obchodzą mnie jej problemy. a teraz mogę sobie spokojnie zasnąć. Rzuciłam się na łóżko, ale po chwili poczułam, że czymś dostałam w głowę. To była Blair.
A-Czego?
B- Co Ty jej zrobiłaś? -krzyknęła.
A-Komu?
B- Jak to komu? Harriet! Płaczę w kuchni, a raczej by tak sobie nie płakała.-nadal się darła.
A- Może ma taką ochotę.
B- Alice! – Oj teraz to naprawdę jest zła.
A-Gdyby nie przeszkadzała innym w życiu to by teraz nie płakała.
B -Alice jakim Ty jesteś dzieckiem, a do tego egoistką! To, że słucha muzyki-no i zaczyna się wykład- nie oznacza, że możesz na nią tak naskakiwać. Do tego czepiać się jej wyglądu! Przecież wiesz, że ona ma problemy! Zastanów się nad tym co robisz! Ja teraz wychodzę z Harriet na miasto, a Ty rób co chcesz!- wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami, a po chwili usłyszałam warkot silnika.
Czasem zdaje mi się, że ważniejsza jest dla niej Harriet niż ja.  Harriet się należało i wcale tego nie żałuję. Niech nie myśli, że wszystko może! Hmm... Tylko co ja będę teraz robić? Może odwiedzę tego przystojnego sąsiada. Tak to dobry pomysł. Czasem sama się zastanawiam skąd ja mam takie dobre pomysły. Muszę się tylko ubrać i zrobić makijaż. Założyłam to <klik>. Wyglądałam nieziemsko. Wiem moja skromność. Droga do tego domu zajęła mi 2 minuty. Zapukałam do drzwi. Czekałam chyba z 5 minut i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Otworzył mi inny chłopak niż ostatnio, ale jeszcze przystojniejszy od poprzedniego.
A-Cześć! Jestem Alice. Wasza nowa sąsiadka.
Ch- Cześć! Ja jestem Charles. Czegoś potrzebujesz?- zamiast mnie zaprosić to On się pyta czy coś mi jest potrzebne.
A-Praktycznie przyszłam poznać sąsiadów.
D-Kochanie kto to? -wyszła jakaś czarnowłosa laska. Była ubrana w koszule pewnie Charlesa.
Ch- Hasret poznaj to jest Alice, Alice to moja dziewczyna Hasret.
A-  Aaa, miło mi - co za pasztet.
H- Może wejdziesz do nas?
A- Nie tylko chciałam się przywitać. Już pójdę.
H- Poczekaj Ty mi kogoś przypominasz- ciekawe kogo? Nie lubię jej, jest dziwna.-Już wiem! Moja koleżankę z uczelni.
A-Aha- miło, że przypominam jej jakiegoś paszteta z uczelni.
H- Ma na imię Blair.
A-Znasz moją siostrę?
H- To Twoja siostra? To znaczy, że będziesz dzisiaj na imprezie u mnie?
A- Tak, na pewno. Ja już pójdę. Na razie.- Dlaczego wszyscy przystojniacy musza być zajęci? Tak samo Marcin. Zawsze mi się podobał, ale on zwrócił uwagę na moją idealną siostrę. Tylko z tego powodu ciągle szukam chłopaka by o nim zapomnieć, ale to jest trudne. Żaden nie jest taki jak on. Muszę coś zrobić by teraz o nim nie myśleć. Może zrobię coś na obiad. To dobry pomysł. Czy ja już mówiłam, że mam zawsze świetne pomysły? Z tego względu, że nie umiem gotować kupiłam gotową pizzę. Dziewczyny wróciły zmęczone ciekawe co robiły?  Harriet poszła od razu do siebie do pokoju. Pewnie nadal zła jest na mnie, Blair zaś przyszła do mnie.
B- Widzę, że coś do jedzenia zrobiłaś. Nas nie bierz pod uwagę, bo my zjadłyśmy na mieście. Pamiętasz o imprezie?
A-Tak, pamiętam. O której wychodzimy?
B- Za dwie godziny.-po tych słowach wyszła, zdawało mi się, że ona nadal jest na mnie zła. Nawet nie wiem po co były te nerwy z rana, ale to jej problem. W co ja się ubiorę? Może w tę fioletową sukienkę? Tak to dobry pomysł<klik>. Weszłam na górę po drodze minęłam Harriet. Musze przyznać nawet ładnie wyglądała. Zrobiłam lekki makijaż i polokowałam włosy. Naprawdę ładnie wyglądałam. Marcinowi bym się spodobała. Znów o nim myślę. Może napiszę do niego w któryś dzień, ale to było by głupie.  Hmm… Co bym mogła zrobić? Z rozmyślań wyciągnęła mnie Harriet.
H -Kochana idziesz? -czyżby już nie była zła?- Wołamy Ciebie 10 minut.
A-Tak idę.-wzięłam torebkę i telefon i wyszłyśmy z domu.
Droga zajęła nam 20 minut, bo Hasret mieszka dalej od Charlesa. Z domu dochodziły dźwięki muzyki. Zapukałyśmy do drzwi. Otworzyła nam rudowłosa dziewczyna. Nawet ładna.
Dz- Cześć! Hasret to te z Polski.- My tak na siebie spojrzałyśmy i tylko się uśmiechnęłyśmy.
H -Cześć dziewczyny! Sorry za nią.
B- Nie martw się.
H- Wejdźcie.
Weszłyśmy do środka. Było dużo ludzi, alkoholu i dużo głośnej muzyki.To będzie impreza.


___________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam czasu. i też za wszystkie błędy.. Zapraszam do komentowania i dodawania się do obserwujących.:D




4 komentarze:

  1. świetne <3 czekam na następny !! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz, tak inaczej.
    Kocham tego bloga. Uwielbiam Cię.
    Mam prośbę wpadłabyś do mojego bloga?
    Była bym wdzięczna :D
    http://l--o--v--e--tw.blogspot.com/
    http://im-sad-and-happy-for-the-time.blogspot.com/

    Z góry Ci dziękuję :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super jest! Masz świetną lekkość w pisaniu! :)
    Pozdrawiam i liczę na to, że odwiedzisz mojego bloga http://www.marylostherlove.blogspot.com/
    Czekam na kolejny rozdział! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty !
    Czekam na następny.
    Zapraszam do mnie , nowy rozdział : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń